lutego 17, 2018

Jak wiele jesteśmy w stanie ofiarować ...?

Trafiłam niedawno na to opowiadanie Iriny Sieminoj w przekładzie Ingi Zawadzkiej. Zatrzymałam się nad nim dłużej i zaczęłam zastanawiać ... Jak wielu z nas stoi w takiej kolejce ze swoją ofiarą i w zamian za co? Czy naprawdę nasza ofiara jest warta tego, czego tak pragniemy? I czy na pewno tego właśnie chcemy? Jak wiele jesteśmy w stanie ofiarować i w imię czego? Warto nad tym chwilę pomyśleć i świadomie zdecydować, zanim ofiarujemy nasze najcenniejsze dary: zdrowie, uczucia, czas, zainteresowanie, pasję .... 



Serdecznie zapraszam Was na opowiadanie, którego tytuł to: 

"Ofiarowanie" 

- Kto ostatni w kolejce do ofiarowania? 
– Ja, mam numerek 852, a pani? 
– Mam 853. Długo się czeka? 
– Nie, szybko idzie. A pani w imię czego składa ofiarę? 
– W imię miłości, a pani? 
– Ja dla dzieci, wszystko bym za nie oddała… 
– A co pani składa w ofierze? 
– Swoje życie osobiste. Wszystko dla dzieci. Ze wszystkiego rezygnuję. Z nikim się nie spotykam, wszystkiego w domu muszę dopilnować. Nic sobie nie kupuję, nigdzie nie chodzę. Rzuciłam dobrą pracę, żeby być bliżej domu, teraz sprzątam w przedszkolu, żeby osobiście dzieci doglądać. Nic dla siebie nie chcę.

– Rozumiem panią. A ja składam swoje uczucia w ofierze. Wie pani, z mężem mi się dawno nie układa… ma inną. Mąż nie chce odejść pierwszy, mówi, że się przyzwyczaił do mnie. Ja też nie potrafię odejść – żal mi go… I tak sobie trwamy… O! Pani numerek się świeci! Boję się, co będzie jak nie przyjmą mojej ofiary? 

853 zwija się w kłębek i czeka na swoją kolej. 852 długo nie wychodzi, w końcu drzwi do gabinetu się otwierają i 852 stoi oszołomiona. 

– No i co? Co pani powiedzieli? Przyjęli ofiarę? 
– Nie… Powiedzieli, że okres próbny. Kazali jeszcze się zastanowić. 
– Jak to??? Dlaczego??? 
– Pani kochana, oni mnie spytali czy przemyślałam wszystko, bo to przecież nieodwracalne. Powiedziałam im, że dzieci jak dorosną to docenią, co matka dla nich poświęciła. A oni mi film pokazali. O mnie, o mojej przyszłości. Jak córka za mąż wyszła i się wyprowadziła do innego miasta, a syn dzwoni tylko raz w miesiącu. Ja go w tym filmie pytam dlaczego, a on mówi, żebym się do jego życia nie wtrącała i zajęła sobą. A jak mam się sobą zająć, kiedy się nigdy sobą nie zajmowałam, nie umiem! 
– No to teraz ja idę… 853 się świeci… 

– Dzień dobry pani. Proszę usiąść. Co pani nam przyniosła? 
– Uczucia… 
– Rozumiem… Proszę pokazać. 
– Niech pan patrzy, niewiele tego, ale świeżutkie, nienoszone, pół roku mają dopiero… 
– Co pani chce w zamian? 
– Ocalić rodzinę. 
– Czyją? Pani? A co tam jest do ocalenia? 
– Mąż ma kochankę, dawno. 
– A pani? 
– Ja od pół roku mam kogoś… 
– Te uczucia, co pani przyniosła, to do tego nowego? 
– Tak. Żeby tylko ocalić rodzinę. 
– Jaką rodzinę? Przecież sama pani mówi, że mąż ma inną kobietę, a pani innego mężczyznę, gdzie tu rodzina? 

– Ale rozwodu nie było! Wciąż jesteśmy małżeństwem! 
– I to pani odpowiada? 
– Nie! 
– Ale wymienić na nowy związek pani nie chce? 
– Nie… to nie są jakieś wielkie uczucia… 
– No to skoro pani ich nie szkoda, to poproszę, może pani złożyć ofiarę. 

– Ale słyszałam, że film jakiś pokazujecie, o przyszłości… Dlaczego ja nie mogę obejrzeć? 

– Różne tu filmy pokazujemy. Jednym o przyszłości, a innym o przeszłości… A pani pokażemy o teraźniejszości. Włączam proszę patrzeć. 

– To ja??? Masakra, jak ja wyglądam??? To kłamstwo!!! Przecież dbam o siebie! 
– Cóż, pani stan ducha przekłada się na wygląd.
– Ale jak to??? Przygarbiona jakaś jestem, usta zacięte, oczy mętne, włosy oklapnięte… 
– Tak wyglądają ludzie kiedy ich dusza płacze… 
– A co to za chłopiec? Taki słodki… O, tuli się do mnie! 
– Nie poznaje pani? To pani mąż, w pani projekcji. 
– Mąż??? Bzdura!!! Mąż jest dorosłym człowiekiem! 
– A w głębi duszy jest małym chłopcem. I tuli się do mamusi… 
– Ale tak mi wpojono w dzieciństwie, że kobieta musi być silniejsza, mądrzejsza, bardziej stanowcza. Że musi wspierać męża. 
– No i tak pani ma: silna, mądra, stanowcza mamusia kieruje swoim chłopcem-mężem. I przytuli i nakrzyczy, ukarze i wybaczy, pożałuje i nakarmi. 
– Ale przecież nie jestem mamusią tylko żoną! A on ma kochankę! Lata do niej, a potem wraca, a ja go i tak kocham! 
– Oczywiście, ma się rozumieć, chłopiec się bawi w piaskownicy i wraca do domu, do ukochanej mamusi. Popłacze trochę w fartuch, pokaja się… Dobra, koniec oglądania. Będziemy finalizować. Składa pani miłość w ofierze czy nie? 

– A przyszłość? Nie pokazaliście mi przyszłości! 
– Bo jej pani nie ma. Przy takiej teraźniejszości pani chłopiec ucieknie, jak nie do innej kobiety, to w chorobę. Albo w ogóle – donikąd. Znajdzie sobie sposób wyrwania się spod mamusinej spódnicy. Przecież sam ma ochotę dorosnąć… 

– To co mam robić? Dla kogo będę się ofiarowywać? 
– To już pani powinna lepiej od nas wiedzieć. Podoba się pani rola mamusi widocznie. Bardziej, niż żony. Mamusie też bywają kochane. No to jak? Będzie pani składać ofiarę? W imię ocalenia tego co jest i żeby pani mąż pozostał synkiem? 
– Nie, nie wiem, nie jestem gotowa… muszę pomyśleć…
– Dajemy czas na myślenie. 
– A co ja mam zrobić, żeby mąż… no… tego… wydoroślał? 
– Przestać być mamusią. Odwrócić się twarzą do siebie i nauczyć się być Kobietą. Atrakcyjną, tajemniczą, zajmującą, pożądaną. Taką, której ma się ochotę podarować kwiaty i śpiewać serenady pod oknem, a nie płakać na ciepłej miękkiej piersi. 

– Pomoże? 
– Z reguły pomaga. Ale tylko pod warunkiem, że się pani zdecyduje być Kobietą. Jakby co – proszę przyjść. Uczucia ma pani piękne, z przyjemnością je weźmiemy. Wie pani ile osób marzy o takich uczuciach? Jak się pani zdecyduje je ofiarować – zapraszamy! 

– Pomyślę… 

853 wychodzi w zamyśleniu z gabinetu, tuląc do piersi swoje uczucia. 854 umierając z niepokoju podnosi się z krzesła i zmierza w kierunku otwartych drzwi. 

– Gotów jestem ofiarować swoje potrzeby, żeby tylko mamusia była zadowolona…,- szepcze 854. 

Drzwi się zamykają. W poczekalni siedzą ludzie tuląc swoje marzenia, talenty, cele, plany, karierę, możliwości – wszystko to, co postanowili złożyć w ofierze… 

Ofiarowanie (na podstawie opowiadania Iriny Sieminoj – tłumaczenie z rosyjskiego Inga Zawadzka).



Czy Wam również zdarzyło się stanąć w kolejce do ofiarowania? Czy było warto? Nie twierdzę, że poświęcenie się w imię czegoś, w zamian za coś innego, jest złe albo dobre. Myślę, że najważniejsze jest, jak we wszystkim, by zachować równowagę. Byśmy umieli dawać, ale również przyjmować, prosić o pomoc, a innym razem zupełnie bezinteresownie pomagać. I w tym wszystkim pamiętać, by nie stracić siebie. Przy takim zrównoważonym podejściu z jednej strony jesteśmy ważni sami dla siebie, potrafimy o siebie zadbać i wyznaczać granice, a z drugiej strony również umiemy, po prostu BYĆ dla innych, podzielić się swoim czasem czy dać im swoją uwagę, gdy tego potrzebują.

Jeśli i na Was to opowiadanie zrobiło wrażenie i macie w związku z nim jakieś przemyślenia, podzielcie się nimi proszę w komentarzu lub jeśli wolicie - napiszcie do mnie. Zostawcie po sobie jakiś ślad- polubcie, udostępnijcie lub prześlijcie do osoby, która być może, właśnie dziś, przeczytania takiego tekstu właśnie potrzebuje. 

Zapraszam również do Ogrodu Możliwości na Facebook'u tutaj po dodatkową garść inspiracji i motywacji do zmiany i działania.

Dbajcie o siebie
Anna Magdalena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Ogród Możliwości , Blogger